Profesor Dariusz Słapek

Z ulic Lublina na… bezdroża Safari

24 września 2023

Śledzenie i bieżąca lektura publikacji dotyczących dziejów sportu (zjawiska przecie powszechnego, które granic nie zna i ma wymiar powszechny) zaczyna sprawiać coraz więcej kłopotów. Z racji rosnącej liczby publikacji coraz częściej wypada dokonywać wyboru. Racjonalność selekcji w przypadku badacza zaangażowanego w prowadzenie Lubelskiego Centrum Dokumentacji Historii Sportu nakazuje koncentrowanie się na tych publikacjach, których treści odnoszą się w największym stopniu do dziejów rodzimego sportu (bo ich autorzy i bohaterzy związani są z Lublinem, bo topografia ich zainteresowań jest ograniczona do Lubelszczyzny itp.). Czasem podpowiedzią bywa też dyscyplina sportu, której książka została poświęcona. Trudno wszak zrezygnować z prac dotyczących chocby dziejom polskiego żużła, koszykówki czy rugby… Łatwo uzasadaniać natomiast zaniechania w relacji do lektur poświęconych np. żeglarstwu czy wyścigom samochodowym.

Zawsze jednak istnieje wówczas niebezpieczeństwo, że coś umknie, że w jakiejś „apriorycznie lekceważonej” publikacji są jednak jakieś lubelskie drobiny, nie tylko ciekawostki, ale po prostu informacje, które – zwykle marginalne i dygresyjne dla autorów wielu prac – dla badacza dziejów lokalnego sportu odkrywają mało znane świadectwa historyczne lub wskazują potencjalne „przestrzenie badawcze”.

Takie niespodziewane „odkrycie” pojawiło się w związku z lekturą wieloautorskiej książki „Polacy w rajdach Safari” (Warszawa 2022)*.

Znawcom wyścigów samochodowych wiele mówią takie nazwiska współautorów jak Grzegorz Chmielewski, Krzysztof Gęborys,  Andrzej Glajzer, Błażej Krupa, Jerzy Lis, Patryk Mikiciuk, Paweł Molgo, Mieczyslaw Sochacki, Sobiesław Zasada, Jan Żdżarski, Jan Żdżarski jr. Wśród wymienionych twórcóe swego rodzaju „rajdowych wspomnień” postacią najbardziej rozpoznawalną jest bez wątpienia Sobiesław Zasada. Choć w ostatnich latach jego gwiazdę przyćmił nieco Robert Kubca, to imponujący swoją witalnością „Sobek” coraz przekonuje także młodsze pokolenie, że tworzenie hierarchii polskich kierowców wyścigowych jedynie w oparciu o wyniki Formuły 1 sprawiedliwe i rzetelne nie jest… Liczba witryn internetowych poświęconych Sobiesławowi Zasadzie (ur. 1930) jest tak duża, że przypominanie w tym miejscu o jego sukcesach sportowych i biznesowych nie wydaje się potrzebne.

W jaki sposób jednak wiązać 9- krotnego uczestnika arcytrudnego Safari z Lublinem? Oto na s. 209 książki w tekście Jana  Zdżarskiego pt. „Zasada – Superczempion” (w istocie to krótka sportowa biografia tego wybitnego kierowcy rajdowego), znajduje się czarno-biała fotografia z podpisem „Lublin 1952. Sobek na czele stawki”.

Zdjęciu towarzyszy autorski komentarz Żdżarskiego, pisze on mianowicie, że po pierwszym rajdowym sukcesie Zasady w Rajdzie o Błękitną Wstęgę Serpentyn Ojcowa w lutym 1952 r. „W październiku 1952 r. znów niespodziewanie zwyciężył w wyścigu ulicznym w Lublinie (BMW 328), pozostawiając za sobą całą czołówkę polskich kierowców”. Dość niedwuznacznie Żdżarski sugeruje, że lubelska wiktoria Zasady była właściwym wstępem do późniejszej wielkiej kariery kierowcy. Wyścig lubelski bowiem swoim prestiżem przewyższał ten ojcowski. Taką promocyjną rolę wyścigu lubelskiego podkreśla też inny znany polski rajdowiec Longin Bielak (s. 203). Pan Longin pisze o Zasadzie tak: „Poznaliśmy się jeszcze w l. 50. Zapamiętałem, jak w 1952 r.  na wyścigu w Lublinie, w którym startował w BMW 328, przyjechał ze swą śliczna narzeczoną Ewą. Wtedy startowała cała polska czołówka, to była wielka sensacja, bo Zasada wygrał bezapelacyjnie”. Sądzić zatem można, wielka kariera Sobka związana zwłaszcza z afrykańskimi Safari w jakiś sposób zaczęła  w … Lublinie.

Pewnie to jakieś uproszczenie, bo kariera sportowca nie zaczyna się od jakiegoś konkretnego zdarzenia, jednego sukcesu, jednego epizodu.  Dodajmy zatem kolejny sukces, również związany z Lubelszczyzną. Oto w 1962 r. (jeszcze przed pierwszym startem Zasady w Safari w 1969 r.) Sobek wygrał w I-ym Rajdzie Ziemi Lubelskiej (była to trzecia runda Rajdowych Samochodowych Mistrozstw Polski na nawierzchni asfaltowej)! Nolens volesns, w sportowej biografii Zasady Lublin pozostawił sowje wyraźne śłady (por. np. S. Zasada, Moje rajdy, Warszawa 1996).

I jeszcze jeden wątek lubelski związany z wyścigiem roku 1952. Wydarzenie to – dzięki prasie lubelskiej i pracy dyplomowej napisanej pod kierunkiem prof. Mariusza Mazura w Instytucie Historii UMCS – „praca magisterska autorstwa  A. Sulowskiego pt. Uliczne wyścigi samochodowe w Lublinie w latach 50. i 60. XX wieku”– jest dość dobrze znane. Prasowe fotografie ilustrujące rajd są jednak wyjątkowo słabej jakości i nie pozwalają na dostrzeżenie wielu detali widocznych na reprodukcji zamieszczonej w książce „Polacy w rajdach Safari”. Rozpoznać na nim można nawet sylwetkę lidera, a przede wszystkim przyjrzeć się ogromnym tłumom śledzących zmagania ówczesnych wyścigówek widzów. Stoją oni po obu stronach Alei Racławickich, a w pewnym miejscu ustawieni są niejako w dwu piętrach! Powojenny Lublin spragniony był wszelkich imprez sprotowych, a tak spektakularne jak wyścigi samochodowe musiały ściągnąć nie tylko fanów motoryzacji…

Ogromnie zachęcam wysztkich, którzy w podobnych okolicznościach, przy podobnej lekturze natrafią na mało znane epizody z dziejów lubelskiego sportu. LDCHS chętnie udostępni takim autorom-odkrycom swoich łamów!

*Ogromne podziękowania dla Prof. Leszka Gardyńskiego z Politechniki Lubelskiej, wielkiego entuzjasty i pasjonata motoryzacji, który podarował mi książkę „z lubelskimi drobinami”… Książka trafi do „Kącika książki sportowej” w czytelni biblioteki Instytutu Historii UMCS!

Dariusz Słapek

Zobacz także: