Zmarły kilkanaście lat temu Leszek Maria Rouppert na zawsze pozostanie w dobrej pamięci wszelkich środowisk pielęgnujących wybitne dokonania lubelskiego sportu. Trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek refleksję na temat historii lokalnej koszykówki (i nie tylko regionalnej!) pozbawioną wspomnienia zasług koszykarza (YMCA Kraków, „Startu” Kraków, mistrza
i kapitana reprezentacji Polski, „Cracovii”, „Startu” Lublin, AZS Lublin) efektywnego trenera basketu (m.in. AZS Lublin, MKS Lublin) oraz skutecznego organizatora i promotora tej właśnie dyscypliny (np. wiceprezesa ds. szkoleniowych Lubelskiego Związku Koszykówki, prezesa Lubelskiego Związku Koszykówki, a w latach 2000-04 wiceprezesa Polskiego Związku Koszykówki, Honorowego Prezesa Lubelskiego Związku Koszykówki). Te zmultiplikowane w zakresie szerszym niż wyżej zasygnalizowane sportowe role L. Roupperta – zawodnika, trenera, organizatora, a nawet dziejopisa sportu – najsilniej związały go Akademickim Związkiem Sportowym. W tej symbiotycznej drodze szlak tej „akademickiej” kariery wiódł istotnie od zawodnika ku prezesurze Zarządu Głównego AZS w latach 1981-1985 i otrzymanej w 2009 roku godności honorowego członka Związku.
Fot. Drużyna „Startu” Lublin, brązowych medalistów Mistrzostw Polski (1965) w koszykówce. L. Rouppert stoi trzeci z prawej z numerem 5 na koszulce. Grał w tym klubie w latach 1962-1969.
Za https://www.lubelskie.pl/aktualnosci-promocja-i-turystyka/kartki-z-historii-lubelskiego-sportu/
Te najbardziej istotne, ikoniczne wręcz cechy kariery Leszka Roupperta są powszechnie dostrzegane w licznych próbach syntetycznego pokazania Jego pasji i aktywności.
Fot. Leszek Rouppert (z lewej) w pojedynku z Leszkiem Arentem
z warszawskiej Legii, za https://historiasportu.umcs.lublin.pl/2013/10/leszek-rouppert/rouppert/. Biorąc pod uwagę jedynie zdawkowo wspomniane wyżej sportowe zasługi i dokonania L. Roupperta, niewątpliwie godzien on jest osobnej monografii, ale na dzień dzisiejszy zainteresowanie jego osobą wykazują wyłącznie prasa bądź fachowe portale i repozytoria sportowe, gwoli przykładów patrz np.: https://pzkosz.pl/aktualnosci/n/55642/zmarl-leszek-maria-rouppert.html ; https://lublin.naszemiasto.pl/zmarl-leszek-maria-rouppert-honorowy-prezes-lubelskiego/ar/c2-712210 ; https://kurierlubelski.pl/zmarl-leszek-maria-rouppert-honorowy-prezes-lubelskiego-zwiazku-koszykowki/ar/348973 ; https://kronikasportu.lublin.eu/sportowcy/leszek-maria-rouppert/ ; http://www.muzeum.azs.pl/page.xhtml?strona=czlonkowie-honorowi ; https://pzkosz.pl/aktualnosci/n/55642/zmarl-leszek-maria-rouppert.html.
Przy całym szacunku dla wielu autorów kultywujących pamięć o L. Rouppercie warto jednak zaznaczyć, że ich optyka jest nieco jednostronna
i zdaje się ograniczać obraz oraz dokonania absolwenta Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i doktora nauk prawnych wyłącznie do sfery sportu.
Nie chodzi bynajmniej o to, aby śledzić przewagi Roupperta jako studenta Wydziału Prawa szacownego uniwersytetu. Autora tego eseju interesuje przede wszystkim lubelski, z pewnością najważniejszy i najbogatszy we wszelakie osiągnięcia etap życia L. Roupperta. Już w tej chwili, nieco awansem warto zaznaczyć, że ukończenie studiów prawniczych na UJ nie oznaczało, że również w tej znamienitej, najstarszej polskiej uczelni zawodnik krakowskich klubów koszykarskich przygotował i obronił swoją dysertację doktorską. Dość powiedzieć, że Leszka Marii Roupperta nie ma wśród wybitnych, sławnych absolwentów UJ (choć z drugiej strony trudno się temu dziwić, gdyż obok postaci niewątpliwych zasług, łatwo znaleźć we wskazanym niżej wykazie … zwykłych celebrytów (por. https://biografia24.pl/absolwenci/uniwersytet-jagiellonski/).
Fot. Krużganki Collegium Iuridicum, najstarszego w Polsce wydziału prawa (za: https://pl.wikipedia.org/wiki/ ). Z racji pochodzenia i związków rodzinnych sentyment L. Roupperta do Krakowa okazał się niezwykle trwały. Na niwie sportowej związany już z Lublinem Rouppert był współzałożycielem Stowarzyszenia na Rzecz Wspierania ASK KS Cracovia oraz – od 2007 roku – członkiem klubowej Rady Seniorów Por. https://www.wikipasy.pl/Leszek_Rouppert_2
Informacja na temat wykształcenia i pracy naukowej L. Roupperta pojawia się co prawda we wspomnianych okolicznościowych tekstach, ale nie nadaje się jej odpowiedniego znaczenia. Choć obecna w każdym bodaj biogramie (lub nawet jego namiastce) nie jest w zasadzie poddawana żadnej refleksji, zawsze traktuje się ją wyjątkowo zdawkowo i mocno marginalizuje. Nie ma się poniekąd czemu dziwić – dziennikarze sportowi koncentrowali swoją uwagę na sportowej natury zasługach Roupperta. Zawsze jednak – co widać nawet w kolejności podawanych przez nich informacji biograficznych, pierwszeństwo rezerwowali dla „wątku naukowego” – podchodzili doń ze pewnym szacunkiem, a może nawet jakimś rodzajem zdziwienia.
Ta wyjątkowa lakoniczność á propos naukowych przewag Roupperta rzuca się w oczy nie tylko w okolicznościowych artykułach prasowych, ale również w poświęconych mu wspomnieniach. Autorzy wszelkich (w zasadzie ciągle nielicznych!) „lubelskich retrospekcji”, w których perspektywie pojawiał się nasz bohater, także byli jednak „ludźmi sportu”, nie zaś kojarzonej z doktoratami „nauki i oświaty. Zapamiętali go zatem w najbardziej znanych im rolach, zwłaszcza zawodnika i trenera.
Fot. za https://www.lzkosz.com.pl/aktualnosci/n/180/xi-memorial-leszka-marii-roupperta-za-nami.html Poza wspomnianą wyżej, relatywnie skromną literaturą (to głównie okolicznościowe artykuły prasowe, np. Kamil Kozioł, Odszedł ostatni z wielkich: zmarł Leszek Maria Rouppert, „Dziennik Wschodni” 2010, nr 250, s. 14; Smutny koniec roku pod lubelskim koszem, „Nowy Tydzień w Lublinie” 2011, nr 1, s. 22), pamięć o Nim na sportowy sposób od lat pielęgnują organizowane w Lublinie ku Jego czci zawody koszykarskie, Memoriał Leszka Marii Roupperta. W ubiegłym 2022 r. rozegrano XI zawody Memoriału. Stanowią one zwykle pretekst do przypominana sylwetki swego patrona i bohatera, np. W. Pawłat, Memoriał Leszka Marii Roupperta, „Gazeta Wyborcza” (Lublin). 2018, nr 285, s. 11.
Te nieliczne memuary wydają się jednak niekiedy cenniejsze od encyklopedycznych informacji prasowych o tyle, że dają szansę na tzw. „pokazanie człowieka”, poznanie jego charakteru, stosunku do ludzi etc. Skoro nie ma tych wspomnień aż tak dużo, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przytoczyć je w całości.
Zdzisław Strycharz (rocznik 1945), młodszy kolega z boiska Roupperta w barwach lubelskiego „Startu”, zapamiętał go w następujący sposób: „Na tym obozie w Wiśle […] doszedł zawodnik, który potem był legendą w Lublinie –Leszek Maria Rouppert. On wtedy, w 1962 roku, kiedy ten obóz był w Wiśle, przyszedł z Cracovii tutaj do Lublina, tutaj osiadł i już do końca swoich dni był mieszkańcem naszego grodu. Leszek Rupert był wielką osobowością. On potrafił wszystkich zachęcić. Był zdeterminowany w tym wszystkim, co robi. Był przykładem, potrafił zachęcić, zmobilizować, a jednocześnie był bardzo kulturalny, bardzo inteligentny, był dużym przykładem dla drużyny. (Patrz: Pokochałem koszykówkę, ale nie zrezygnowałem z nauki- Zdzisław Strycharz – frg. relacji świadka historii z 10 lutego 2020, https://teatrnn.pl/historiamowiona/fragmenty/pokochalem-koszykowke-ale-nie-zrezygnowalem-tez-z-nauki/)
W roli charyzmatycznego trenera wspominał go natomiast Mirosław Derecki, dziennikarz, barwny narrator i ilustrator nie tylko współczesnych sobie dziejów Lublina: „Wchodzę do ukrytego w cieniu drzew Ogrodu Botanicznego budynku AOS-u (Akademickiego Ośrodka Sportu, dop. D.S.), patrzę na tłumy młodzieży karnie przesuwającej się w kolejce do prowadzonych w licznych salach zajęć wf. Wdycham charakterystyczny zapach potu, skórzanych piłek, trampek, nasłuchuję dudnienia nóg i pohukiwania dr. Leszka Marii Roupperta (mówiliśmy: „Jezus- Maria, Rouppert”) – na odbywających trening koszykarzy i robi mi się trochę smutno, a trochę zazdrość” (Patrz: Mirosław Derecki, Student puchnie szybko, „Kamena”, 1976, nr 23, s. 5, por. https://biblioteka.teatrnn.pl/Content/87828/student.pdf )
Witold Zimny, związany z Akademickim Związkiem Sportowym tak samo mocno jak L. Rouppert, pisał: „Trenerem zespołu (koszykarek AZS, dop. D.S.) był Leszek Maria Rouppert, z którym tworzyliśmy zgrane combo. Nasze wspólne działania, poparte wsparciem grona przyjaciół, podczas Zjazdu AZS w 1981 roku, przyniosły efekt w postaci wyboru Leszka na Prezesa ZG AZS. Żadna idylla nie trwa jednak wiecznie, a i ta nie była inna. Leszek pełnił bardzo wiele różnorakich funkcji i trzeba przyznać, że potrafił je godzić. Jednak przy najlepszej nawet organizacji następują kolizje, np. terminowe, wykluczające pogodzenie tych złożonych zadań…. W tym miejscu wspomnień (s. 82-83) pojawia sięilustracja wspomnianego zjawiska. Stąd w końcowej ocenie naszego bohatera W. Zimny pisze: „Mimo wszystkich niewątpliwych zasług i osiągnięć był postacią dość kontrowersyjną”. Nobody is perfect!
Z perspektywy poszukującego innych niż sportowe zasług Roupperta, w tych trzech relacjach już „lubelski” zawodnik i trener koszykówki jawi się jako postać o wielkiej osobowości, inteligentna, asertywna, posiadająca posłuch w swoim otoczeniu, a zaangażowana w różne przedsięwzięcia do tego stopnia, że niekiedy, trudno było mu zapewne godzić wzięte na swoje barki obowiązki. Nie sposób jednoznacznie stwierdzić, czy W. Zimny, eksponujący wątek „wielu różnorakich funkcji” L. Roupperta miał na myśli jego aktywność naukową. W każdym bądź razie cenną wydaje się informacja (z innego niż powyższe wspomnienia źródła pochodząca, choć ciągle sportowa, co do swej proweniencji (patrz: https://pzkosz.pl/aktualnosci/n/55642/zmarl-leszek-maria-rouppert.html ), że Rouppert bywał także „cenionym historykiem koszykówki, życzliwym partnerem dla młodszych poszukiwaczy wiedzy o koszykówce, zawsze gotowym do pomocy”. Ten „historyczny trop” w intelektualnej aktywności autora wydaje się dość intrygujący, zwłaszcza że nie dotyczył wyłącznie dziejów ukochanej koszykówki, a głównie przeszłości akademickiego sportu. Rouppert był bowiem autorem przez długie lata uznawanej za fundamentalną w zakresie poznawania historii AZS Lublin monografii pt. „50 lat Akademickiego Związku Sportowego w Lublinie 1922–1972” (Lublin 1972, ss. 72).
Bibliografia historii lubelskiego sportu (opr. D. Słapek, E. Zielińska), Lublin 2013, s. 93-94, zawiera jeszcze kilka prac o podobnej tematyce, o których charakterze mówić można, że miały wymiar przynajmniej naukowo-popularny. Patrz: Rouppert, Działalność sportowa studentów UMCS, „Życie Szkoły Wyższej”, R. 27: 1979 nr 10 s. 73–80; Idem, Rys historyczny klubu AZS Lublin, od 1922 roku do końca lat 50, „Zeszyty Historyczne Zarządu Głównego Akademickiego Związku Sportowego”1997, nr 2, s. 3–6; Idem, Złote gody lubelskiego AZS, „Rocznik Ogniska Nauczycielskiego w Lublinie”T. 5, 1974, s. 175–187.
Treść tego ostatniego, mocno zapomnianego artykułu („Złote gody…”) zostanie niebawem udostępniona czytelnikom LCDHS. Publikacja ta dotyczy funkcjonowania AZS Lublin w latach 1922–1939 i 1944–1972 i może stanowić jakiś asumpt do oceny Roupperta jako historyka. Oto -biorąc pod uwagę te same cezury, konstrukcję oraz inne podobieństwa pojawiające się w tym artykule i we wcześniejszej monografii napisanej w związku z jubileuszem 50 rocznicy powstania AZS Lublin- łatwo dojść do wniosku, że „Złote gody” stanowią swego rodzaju skrót, ekscerpt starszej pracy i wobec tego …. trochę daleko im do oryginalności. Nie wolno jednak zapominać, że był on przecież doktorem praw i nie doktoryzował się na podstawie monografii o dziejach AZS. Kwestionowanie doprawdy ogromnych zasług Roupperta w poznawaniu i popularyzowaniu wiedzy na temat AZS Lublin jest skrajną niesprawiedliwością i dowodem na brak obiektywizmu kontestatorów.
Wątek dziejów AZS szerzej pojawia się również w innych, tym razem już popularnych publikacjach autorstwa Roupperta. Mniej więcej od 1977 r. zaczyna on współpracować z wydawanym przez UMCS periodykiem. Czasopismo to występowało pod dość lakonicznym tytułem „Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Informator” – jego spadkobiercą są „Wiadomości Uniwersyteckie UMCS”. To na łamach „Informatora” ukazał się artykuł „35 lat działalności KU AZS UMCS, („Informator”, 6, 1979, nr 2/3, s. 12–13). Zdaje się, że poprzez rolę stałego współpracownika redakcji pisma prowadzącego rubrykę „Ze sportu” lub „Ze sportu akademickiego” (np. „Informator”, R. 4, 1977, nr 2/3, s. 11; R. 5, 1978; nr 2, s. 8–9; 1, 1978, s.7) nolens volens Rouppert został pierwszym w UMCS historykiem sportu…
Pora jednak, zgodnie z wyżej poczynionymi deklaracjami poszukiwacza pełnego, a nie jednostronnego oblicza L. Roupperta wyjść wreszcie
w biografii poza chyba bezwzględnie dominujący w niej sport. Zupełnie inny niż sportowy świat pojawił się w życiu zawodnika i trenera wraz
z obecnością w Lublinie profesora Jana Balickiego, wybitnego znawcy prawa międzynarodowego oraz praktykującego dyplomaty. Był on absolwentem studiów prawniczych na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, a w 1949 r. został zatrudniony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w Szkole Głównej Służby Zagranicznej w Warszawie (1950-1957). Potem, do stycznia 1959 r., był polskim posłem w Hadze, by aż do 1965 r. pełnić tam funkcję polskiego ambasadora. W międzyczasie w 1960 r. we wspomnianej szkole wyższej uzyskał stopień doktora. Pracę naukową kontynuował w Hadze i to dało mu podstawy (był też cenionym poliglotą) do zatrudnienia na Wydziale Prawa
i Administracji UMCS. Z lubelską uczelnią związał się w 1966 r., zrazu jako docent, i pracował w niej przez 10 lat (od 1973 r. w roli profesora nadzwyczajnego nauk prawnych).
Fot. Jan Balicki (1901-1990). Niezwykle ciekawie o tej bez wątpienia barwnej postaci swego rodzaju pogranicza nauki i dyplomacji opowiada Anna Przyborowska-Klimczak w artykule Jan Balicki (1909–1990), opublikowanej w obszernych studiach pt. Profesorowie Wydziału Prawa i Administracji UMCS 1949–2009 (red. A. Przyborowskiej-Klimczak, Lublin 2009, s. 11–18, fot. s.11). Zainteresowania naukowe Balickiego dotyczyły wielu aktualnych wówczas problemów prawa międzynarodowego, głównie publicznego (ale
i np. historii), a w pewnym sensie odzwierciedlały też aktywny udział Profesora w opisywanych wydarzeniach i zjawiskach. Zajmował się m.in. dyskryminacją rasową (jako uczestnik ZO ONZ), aspektami prawnymi agresji, problemem rozejmu (na przykładzie Korei i Laosu), dziejami Holandii (jako ambasador w Niderlandach) oraz „kulisami dyplomacji”.
Jeśli losy polskiego dyplomaty, profesora międzynarodowego prawa publicznego oraz absolwenta krakowskich studiów prawniczych zetknęły się w Lublinie, to bynajmniej nie jest jeszcze łatwo domyślić się, skąd w biografii Roupperta wzięła się mocno dotąd enigmatyczna informacja o jego doktoracie. Rzecz staje się bardziej oczywista wówczas, kiedy brać pod uwagę temat rozprawy magisterskiej przygotowanej przez Leszka Marię w Uniwersytecie Jagiellońskim. Tytuł tej pracy brzmiał: „Stanowisko prawne Antarktydy”. Została ona obroniona 15 czerwca 1962 r. i, co ważne w poszukiwaniu inklinacji Roupperta do pracy naukowej, została oceniona na piątkę.
Zainteresowania magistra-sportowca i profesora Balickiego były sobie zatem bliskie (najpewniej bliższe niż między nim a długoletnim kierownikiem Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego UMCS prof. Lechem Antonowiczem, choć to zapewne on decydował o zatrudnieniu Roupperta na stanowisku asystenta stażysty). O chwalebnym finale tego pierwszego aliansu przywołana wyżej A. Przyborowska – Klimczak pisze (s. 14) tylko, że: „Profesor J. Balicki był promotorem w przewodzie doktorskim Leszka Marii Roupperta, ówczesnego pracownika Zakładu Prawa Międzynarodowego Publicznego, który w 1972 roku obronił liczącą 313 kart rozprawę doktorską pt. „Status prawny międzynarodowych kanałów morskich”.
Mocno kusi, aby genezy decyzji Leszka Marii w sprawie wejścia na ścieżkę pracy naukowej szukać w tradycjach rodzinnych. Jego ojciec bowiem, utalentowany pływak też ukończył w UJ ten sam kierunek studiów, a inni przedstawiciele rodu zasłynęli jako cenieni naukowcy.
Fot. Ojciec Leszka Marii Roupperta, Leszek (1913 – 1944?), wieloletni zawodnik sekcji pływackiej KS „Cracovia”, wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, reprezentant kraju. Gorąco namawiam do lektury artykułu Leszka Rafalskiego („Zawiodły me sny synku mój…”), który pokazuje dokonania Leszka Roupperta ojca oraz pełnię wspaniałych postaw obywatelskich i patriotycznych całej rodziny, w zasadzie rodu Rouppertów. Sportową pasją Roupperta-ojca było pływanie, „Leszek-syn wybrał koszykówkę”. Warto dodać, że Rouppertowie współtworzyli krakowski AZS! Za http://terazpasy.pl/Publicystyka/artykuly_prasowe/zawiodly_me_sny_synku_moj. Por. R. Wryk, Straty osobowe AZS w latach II wojny światowej 1939-1945, Poznań 1991, s. 78; C. Michalski, Akademicki Związek Sportowy w Krakowie 1909-1945, cz. 1., Kraków 2007, s. 46-47, 146.
Warto jednak choćby drobną chwilę pozostać jeszcze przy genezie nowej przecież, naukowej, uniwersyteckiej drogi Roupperta. Szczególnie bowiem podkreślić trzeba, że nie wszedł na nią sportowy weteran, a liczący sobie dwadzieścia kilka lat świeży absolwent studiów prawniczych (czerwiec 1962), i czynny wówczas zawodnik lubelskiego „Startu”! Rouppert został przecież zatrudniony na stanowisku asystenta stażysty w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego UMCS już 16 lipca 1963 roku! Sport i nauka w biografii lubelskiego sportowca nie były relacją rozłożoną w czasie, sekwencją przebiegającą linearnie od sportu do nauki „po sporcie”. Ten niezwykle trudny alians, co zdumiewające, rzadkie i wyjątkowe, dział się równolegle! Z oczywistych powodów (przede wszystkim jednak decydował o tym wiek) role Roupperta w sporcie ulegały zmianom. Pomijając szczegóły, zmieniał powoli swój status z aktywnego zawodnika na grającego trenera (w AZS Lublin w l. 1968-1972) i wreszcie, powiedzmy, „trenera-obserwatora” oraz działacza sportowego, organizatora sportu. Tej transformacji ciągle „towarzyszyła jednak Akademia”, co najlepiej widać w „żywocie równoległym” Roupperta, w którym sport nakłada się na naukę i odwrotnie.
Teczka osobowa Leszka Marii Roupperta w Archiwum UMCS liczy ok. 200 kart i jest kopalnią wiedzy o jego pracy zawodowej poza sportem. Asystentem stażystą w Katedrze Prawa Międzynarodowego Publicznego został 1 października 1963 r., sześć lat potem awansował na starszego asystenta. Przewód doktorski otwarto 14 stycznia 1969 r., a obrona doktoratu miała miejsce 11 października 1972 r. W czystej faktografii gubi się i ginie faktyczny wysiłek doktoranta ciągle aktywnego przecież w sferze sportu. Sfinalizowanie doktoratu miało jednak miejsce po wyznaczanym wtedy terminie ośmiu lat chwili zatrudnienia. Wcześniej asystent podlegał rozmaitym ocenom, w których podkreślano jego zasługi organizacyjne –głównie w sporcie (teczka pełna jest rozmaitych dyplomów, wyróżnień, podziękowań i gratulacji) i dydaktyce (prowadził ciekawe zajęcia i „był lubiany przez studentów i wywierał na nich korzystny wpływ”). Nad wyraz symptomatyczne jest to, że zaraz po tej opinii (z 1971 r.) pojawia się zdanie: „Podkreślić należy jego działalność z lubelskim środowisku AZS”. Ze sporą wstrzemięźliwością wartościowano natomiast dokonania naukowe asystenta, w których dostrzegano zwykle brak systematyczności. Wyrzucano mu też brak należytego zaangażowania w tzw. „pracę społeczno-polityczną”. W efekcie w marcu 1976 r. L. Rouppert na własną prośbę zrezygnował z naukowego etatu adiunkta i uzyskał zgodę na pracę w administracji UMCS. W uczelni pracował do 1986 r. i jako dyrektor administracyjny (i prawnik) prowadził szkolenia w zakresie struktury i organizacji szkoły wyższej. Co ciekawe, przychodziło mu także (np. w roku 1980) prowadzić zajęcia z prawa międzynarodowego w filii UMCS w Rzeszowie.
Pierwszy, nieco jeszcze publicystyczny w charakterze artykuł autorstwa ówczesnego asystenta stażysty pt. „Wystąpienie Indonezji z ONZ” ukazał się na łamach „Prawa i Życie” w 1965 r. (nr. 12/238, s. 6). Natomiast stricte naukowa publikacja Roupperta z zakresu prawa międzynarodowego ukazała się dwa lata później (Ustanie członkostwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio G, Ius”, vol. 14, 10, 1967, s. 263-289), co oznacza, że jej autor radził sobie wówczas skutecznie z niesłychanie trudnym aliansem ról zawodnika, trenera, prowadzącego zajęcia ze studentami pracownika uniwersytetu (w szczycie 6 grup ćwiczeniowych!) i jednocześnie badacza prawa międzynarodowego. Wcześniej, w 1966 r., brał udział w zjeździe Katedr Prawa Międzynarodowego w Poznaniu oraz w sympozjum na temat kodyfikacji prawa traktatowego organizowanym przez Instytut Nauk Prawnych PAN.
Prace nad kolejnym artykułem naukowym miały miejsce w podobnych okolicznościach kreujących bez wątpienia „człowieka wielu talentów”. Tekst pt. Status prawny Kanału Kilońskiego, opublikowany w „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio G, Ius” (vol 18, 11, 1971, s. 273-289) dotyczył już tematyki podobnej do podejmowanej w dysertacji doktorskiej (z zakresu prawa morskiego, siłą rzeczy poświęcona była ona regulacjom prawnym w zakresie funkcjonowania i wykorzystania Kanałów Panamskiego, Sueskiego i właśnie Kilońskiego).
Na fot. okładka z jednej niezwykle popularnych i czytywanych, nie tylko w okresie PRL książek (I wyd. 1980, II 1986) poczytnego tandemu, Jana i Janiny (jego małżonki) Balickich. Jan, promotor Leszka, również był, przez ogromne spektrum swoich zainteresowań, „człowiekiem renesansu”. Jako „światowiec” nigdy na stałe nie zamieszkał w Lublinie, na zajęcia dojeżdżał, albo też studenci z UMCS bywali u niego w stolicy. Być może były to okoliczności (ta pewna nieregularność), które sprzyjały obarczonemu wieloma obowiązkami Rouppertowi….
Dorobek ten – trudno wliczyć do niego monografię o dziejach AZS Lublin- nie był oszałamiający, ale w zupełności wystarczył do wszczęcia przewodu doktorskiego. Nie trzeba dodawać, że przygotowanie rozprawy z zakresu międzynarodowego prawa publicznego wymagało od autora znakomitej znajomości języków obcych, bo rodzimej literatury w tym zakresie było wtedy doprawdy niewiele… Profil badań Roupperta predestynował go zresztą do publikowania w językach kongresowych, które dawały szanse wejścia naukowca do naukowego obiegu międzynarodowego (w swoim kwestionariuszu osobowym znajdującym się w Archiwum UMCS Rouppert zadeklarował biegłą znajomość języka angielskiego). W przygotowanej przez Profesora Antonowicza opinii ze stycznia 1971 r. jest dość znacząca zapowiedź złożenia przez doktoranta dwóch artykułów do „Polish Yearbook of International Law”. W 1972 r. Rouppert deklarował również przygotowanie referatu na temat „Zagadnienia prawa międzynarodowego w konstytucjach niektórych europejskich państw socjalistycznych”. Finał tych zabiegów nie jest jednak znany… Jak się wydaje, po obronie doktoratu w karierze naukowej Roupperta pojawiać się zaczyna swego rodzaju „efekt zmęczenia”. Nie podejmował już nowych, innych niż omawiane w dysertacji tematów badawczych. Zresztą, osiągnięcia po doktoracie sprowadzały się już tylko do dwóch naukowych publikacji napisanych na podstawie wspomnianej rozprawy (Problematyka suwerenności w strefie Kanału Panamskiego, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio G, Ius” 20, 9, 1973, s. 181-198; Wolność żeglugi na Kanale Sueskim, „Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio G, Ius” vol. 23, 14, 1976, s. 245-270). Dni Roupperta jako pracownika naukowo – dydaktycznego wydawały się zatem policzone, choć jeszcze w wygotowanej w 1976 r. ocenie jego przydatności do pracy naukowej stwierdzono, że „rokuje nadzieje” (wyżej oceniano tylko tych „rokujących wyraźnie duże nadzieje”).
Odszedł od nauki na własną prośbę i w 1977 r. dr Leszek Rouppert był już dyrektorem administracyjnym UMCS (patrz np.: Informator UMCS 1, 1978, s. II), a urząd ten dawał mu niejedną możliwość wykazania się zdobytymi w sporcie umiejętnościami. Doktor nauk prawnych nie porzucił jednak definitywnie pisania. Były to już jednak teksty dotyczące na ogół pełnionych w UMCS funkcji i wynikającej z tych administracyjnych doświadczeń sporej wiedzy o uniwersytecie oraz o lubelskim środowisku akademickim i artystycznym.
Wydaje mi się, że po lekturze tego eseju (obciążonego pewną dozą aparatu naukowego, który szczęśliwie –w co ufam- udało się pomieścić w podpisach pod ilustracjami) nikt już nie będzie pytał o uzasadnienie lakonicznej dotąd informacji: ”absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego i doktor nauk prawnych”. Zapyta ktoś jednak, czy gwoli wyjaśnienia tej pozornie drobnej kwestii warto było aż tyle wysiłku i energii (lektury, kwerend i poszukiwań). Jako historyk nie mam jednak co do zasadności podjęcia tego zagadnienia żadnych wątpliwości. W odpowiedzi na pytanie o autorskie motywy nie chcę jednak uciekać w dość rutynowe stwierdzenie, że badacz przeszłości zobowiązany jest do holistycznego, całościowego poznania „eksplorowanego przedmiotu”. Teraz już z całą pewnością wiadomo, że L. Rouppert nie był postacią jednowymiarową, jak to się dzisiaj nowocześnie określa, sfokusowaną (z ang., skupioną, skoncentrowaną) wyłącznie na sporcie. Nie ukrywam, że przyświecały mi nieco inne, może nawet dużo bardziej istotne niż wyżej zadeklarowane cele. Ciągle traktuję sport i jego historię jako specyficzna co do formy narrację o wartościach, rudymentach człowieczeństwa, humanizmu, godnych naśladowania wzorcach i modelach godnego życia.
Oto bowiem, choć zmienia się „intelektualne oblicze polskiego sportu” (vide: „odintelektualizowany”, jednostronny obraz i stereotyp sportowca), to mimo wszystko ciągle rzadkimi, a zawsze chwalebnymi przykładami karier są te, które znakomicie i chwalebnie łączą osiągnięcia czysto sportowe z dokonaniami o charakterze pozasportowym, najczęściej naukowym.
Ten niesamowicie trudny alians eksponował już Platon, a dzisiaj oparty na nim wzorzec współczesnej kalokagatii stał się też symbolem ludzkiej doskonałości (patrz przyznawany przez Polski Komitet Olimpijski prestiżowy medal Kalós Kagathós). Wśród kilkudziesięciu laureatów medalu, wybieranych przez kapitułę, której przewodniczy Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie ma, niestety, nikogo związanego ze sportem lubelskim. Trudno o jakiekolwiek spekulacje dotyczące ewentualnych szans Leszka Roupperta na wejście do tego wyjątkowo elitarnego grona (około setki wybranych, w tym byli prezesi ZG AZS i członkowie PKOl!). Było, minęło…Warto jednak pamiętać, że w kręgu związanych z regionem ludzi sportu doktor L. Rouppert mieści się pewnie w gronie godzących wyzwania sportowe i dokonania „za metą”, po zakończeniu czynnej kariery zawodniczej.
Fot. Awers medalu projektu Jerzego Nowakowskiego. Medal przyznaje się wybitnym sportowcom, którzy osiągnęli sukcesy również poza sportem. Ustanowiono go w 1985 r. pod patronatem, co ważne dla charakteru nagrody, Rektora Uniwersytetu jagiellońskiego, prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego i redakcję sportowego „Tempa”. Por. https://www.muzeumsportu.waw.pl/images/pdf/kaloskagathos.pdf
Najpewniej moja wiedza o ludziach lubelskiego sportu nie jest na tyle wielka, aby z pełną odpowiedzialnością twierdzić, że Leszek Maria Rouppert jako jedyny spełniał wymagania stawiane przed „pięknymi
i dobrymi”. Chętnie do grona kandydatów do miana lubelskich depozytariuszów platońskiej idei kalokagatii, szlachetnej równowagi przymiotów ciała i duszy, dołączę innych. Wśród dotychczas nagrodzonych medalem Kalós Kagathós nie ma nikogo mocno związanego z naszym regionem. Nie wierzę, że powodem był brak kandydatów. Może tylko wspomniana kapituła nic nie wiedziała o kandydatach z Lubelszczyzny…
Dariusz Słapek