Nazwisko Bolesław Skirmunt nie budzi dziś pewnie prostych, sportowych skojarzeń. Zresztą losy tej wybitnej skądinąd postaci nie wiązały się jedynie i wyłącznie z tą formą aktywności ludzkiej.
Z wielu powodów zatem postać ta zasługuje na prawdziwą biografię. Przybliżenie raczej sylwetki Boleslawa Skirmunta niż właściwe dociekania nad jego losami uzasadnia i wywołuje – na razie – skromna poszarzała już teczka, która trafiła zupełnie niedawno do zasobów LCDHS. Stało się to za sprawą ogromnej wrażliwości, podejrzliwości i pewnie też sporej świadomości historycznej młodego wiekiem Lublinianina, Pana Piotra Kańczugowskiego[1]. Przekonany do potrzeb i wymagań ekologii pojawił się któregoś dnia w jednym z lubelskich punktów skupu makulatury. Oczom nie wierzył, kiedy w stosie papierzysk dostrzegł skromną teczkę z przypiętą do niej karteczką (niestety, nie zachowała się). Jej treść brzmiała mniej więcej tak: „To nie są śmieci! Nie wyrzucać!”[2]. Zaklęcia i życzenia zmarłego już Bolesława Skirmunta nie spełniły się, ale tylko do momentu, w którym z niebytu teczkę z osobistymi „skarbami” Pana Bolesława wyrwał Pan Piotr Kańczugowski. Już pobieżna ocena zawartości teczki dokonana przez znalazcę wskazywała, że istotnie kryje ona prawdziwe skarby, ciekawe i oryginalne źródła dotyczące dziejów lubelskiego sportu zwłaszcza epoki tzw. Polski Lubelskiej.
Identyfikacja postaci wskazywała jednak, że może chodzić o coś więcej. Okazało się bowiem, że Pan Bolesław Skirmunt należał do grona Niezłomnych, młodych mężczyzn-piłkarzy-patriotów, którzy w okresie 1942 – 1943, często z narażeniem życia, brali udział w konspiracyjnych rozgrywkach piłkarskich organizowanych na terenie Lublina. Ich historię przedstawił swego czasu nieżyjący już (zm. w 2003 roku) dziennikarz lubelski Andrzej Wawrzycki, Niezłomni, Lublin – Dęblin 1940-1943, Lublin 2000[3]. Wydaje się jednak, że mimo upływu lat i niemal zupełnej utraty możliwości uzupełnienia zawartej w tej publikacji wiedzy pozyskanej od żyjących jeszcze „Niezlomnych”, ciągle istnieją szanse na powiększenie zasobu informacji na Ich temat[4].
Znakomity dowód na to dał Pan Piotr Kańczugowski. Znaleziona przez niego teczka trafiła do zasobów Lubelskiego Centrum Dokumentacji Historii Sportu (DZIĘKUJEMY!), materiały w niej znalezione już poddane zostały digitalizacji i dzięki ich upublicznieniu najpewniej otworzy się furtka, przez którą trafi do nas nieco więcej ciekawych i oryginalnych informacji o historii okupacyjnego i tuż powojennego lubelskiego sportu. Nie ulega bowiem wątpliwości, że zwłaszcza prezentowane poniżej fotografie ożywią pamięć i zintensyfikują wspomnienia nie tylko bezpośrednich uczestników ilustrowanych zdarzeń, ale też ich wrażliwych na historię sportu potomków.
Wróćmy jednak do sylwetki Pana Bolesława Skirmunta postrzeganej zrazu wyłącznie z perspektywy materiałów odnalezionych w jego niezwyklej teczce. Dają one przede wszystkim możliwość poznania dwu przedmiotów fascynacji właściciela znalezionej w skupie makulatury teczki: sport i filatelistyka[5].
Bez solidnej kwerendy archiwalnej trudno rozstrzygnąć, jak pogodzić ze sobą dwa znaczące fakty w życiu B. Skirmunta z jednego 1942 roku, ucieczkę z niemieckiego oflagu II B Armswald oraz aresztowanie i pobyt w lubelskiej siedzibie Gestapo (fotografie ilustrują jego związki ze środowiskiem byłych więźniów budynku „Pod zegarem”)[6].
Domniemywać można, choć nie ma co do tego pewności, że pewnie po uwolnieniu Pan Bolesław rozpoczął konspiracyjne grywanie w piłkę nożną (na boisku „za cukrownią” i na tzw. Nowej Drodze) w drużynie Promień[7]. O tym etapie jego życia dowiadujemy się jedynie ze źródeł dużo późniejszych, fotografii wykonywanych na kilku spotkaniach z „Niezłomnymi” organizowanych przez władze miasta między 1985 a 1998 rokiem[8] oraz skromnych notek prasowych. Sądzić wypada, że spora część tych fotografii nie była dotąd publikowana i z tego powodu powinna zwrócić uwagę oglądających (konsekwentnie skany wszystkich zdjęć pokazują też odwrocia fotografii z podpisami i uwagami Pana Bolesława).
Niemiecka okupacja Lublina zakończyła się latem 1944 roku, a totalnie nowa rzeczywistość polityczna sprawiła, że już jesienią tego roku w Lublinie znalazła swoją siedzibę, Frontowa Oficerska Szkoła Piechoty nr 2. Szkoleniem młodych kandydatów na oficerów zajął się kapitan Bolesław Skirmunt. Od tego momentu staje się wiernym kibicem futbolowych osiągnięć WKS „Podchorążak” (nie wiadomo, czy stare fotografie tej związanej z FOSP drużyny wykonywał sam Pan Bolesław, trudno też powidzieć, czy osobiście w niej grywał). Dowodem jego emocjonalnych związków z lubelskim jeszcze „Podchorążakiem” są notki prasowe z roku 1945 i 1946 relacjonujące sportowe dokonania wojskowego klubu. Młodzi podchorążowie wygrywali z Lublinianką, Sygnałem i RKS Lublin. Do najciekawszych spotkań rozgrywanych przez wojskowych na stadionie przy Okopowej lub na boisku obok Domu Żołnierza należały mecze rangi międzypaństwowej. Oto Lublinianie byli wtedy świadkami meczu z reprezentacją włoskich jeńców wojennych[9] oraz z sowieckimi lotnikami (WKS Lotczyk), z którymi można było co najwyżej zremisować…
Okres Polski Lubelskiej był okresem wielkiej sportowej aktywności B. Skirmunta związanej głownie z lubelskim AZS[10]. W klubie tym koncentrował się głównie na grze i rozwoju sekcji tenisa stołowego i ziemnego[11] (atencja do akademickiego klubu sprawiła, że Pan Skirmunt działał długo w Kole Seniorów AZS Lublin). Jedna z fotografii z 1946 roku pokazuje drużynę hokejową (na lodowisku na Okopowej), w której składzie znalazł się B. Skirmunt (piąty od lewej). Były to czasy, kiedy piłkarze zimą zamieniali się w hokeistów i tę metamorfozę traktowali jako istotę przygotowań do kolejnego sezonu futbolowego. Pan Bilesław grywał w piłkę regularnie (jako obrońca) w A klasowym Społem Lublin, a na jednej z fotografii prasowych widać go (trzeci od prawej) w roli zawodnika drużyny „Działacze”, która uczestniczyła w rozgrywkach o Puchar Polski w roku…. 1962. Wspominający Skirmunta Lucjan Piątek podkreśla, że bardzo długo dawny Niezłomny po pracy udawał się nie do domu, a na boisko piłkarskie.
Tyle jest w stanie opowiedzieć o Panu Bolesławie Skirmuncie znaleziona i uratowana przez Pana Piotra Kańczugowskiego skromna, poszarzała teczka. Wypada ufać, że nasi czytelnicy są w stanie wypełnić wiele luk w sportowym życiorysie tej niezwykłej, Niezłomnej postaci!
Przypisy
[1] Atencję do historii, także dziejów sportu, Pan Piotr potwierdził w trakcie naszego pierwszego spotkania. W rozmowie deklarował bowiem prawdziwą miłość do starych bicyklów i welocypedów. Okazało się bowiem, że Pan Piotr jest wziętym kolekcjonerem leciwych rowerów i kto wie, czy jego zbiory nie warto pokazać szerszej publiczności. Mało tego, z rowerem Pan Piotr nie rozstaje się na co dzień, a zimą przeistacza się w prawdziwego morsa pławiąc się z całą grupą entuzjastów tego ekstremalnego sportu w wodach Zalewu Zemborzyckiego.
[2] Nie sposób dociec, z jakiego powodu teczka trafiła jednak na makulaturę….
[3] Warto pomyśleć o reedycji tej książki. Powodem do podjęcia tej inicjatywy może być także fakt, że marginesy egzemplarzy tej publikacji dostępne w czytelniach lubelskich bibliotek stały się miejscem czynienia na nich rozmaitych uwag, dopisków, glos sporządzanych przez tych, którzy o Niezłomnych wiedzieli często coś, co uwadze Pana A. Warzyckiego po prostu umknęło…
[4] Nazwa Niezłomni kojarzy się dzisiaj już nieco inaczej, często pojawia się jako synonim Żołnierzy Wyklętych. Nie powinno to jednak wywoływać żadnej kolizji i konfliktu, bo przecie jednym i drugim próżno odmawiać patriotyzmu…
[5] O tej sferze zainteresowań B. Skirmunta dość powiedzieć, że w środowisku lubelskich filatelistów uchodził za wyrocznię, a tematyczne kolekcje jego znaczków wysyłane były (w latach 60. XX wieku) na międzynarodowe wystawy w Belgii i we Włoszech.
[6] Poszukiwania archiwalne odpowiedzą na pytanie, kiedy B. Skirmunt rozpoczął i ukończył studia na Wydziale Prawa KUL, kiedy i gdzie zdobył wykształcenie ekonomiczne (co ważne dla datowania genezy związków Pana Skirmunta z AZS Lublin), od kiedy podjął pracę w Pracowni Planów Regionalnych przy Wojewódzkiej Komisji Planowania Gospodarczego.
[7] Na dużego formatu czarnobiałej fotografii z okresu przed równo 40 lat Pan Bolesław (czwarty od prawej) przewiązany jest szarfą z napisem „Promień”. Napisy na innych szarfach pokazują nazwy innych okupacyjnych zespołów piłkarskich.
[8] W sumie tych wzruszających, a odnotowanych przez Pana Bolesława uroczystości było pięć. Czarnobiałe fotografie ilustrują pierwsze spotkanie w epoki schyłkowego PRL z roku 1985, kolejne pochodzą już z roku 1990, 1995, 1997 i 1998 roku. Pan Bolesław pojawia się na nich w stopniowo w coraz mniej licznym gronie Niezłomnych, na niektórych towarzyszy mu Pan Stanisław Rudnicki, mistrz Polski juniorów AD 1939 roku! (skromną spuściznę po nim LCDHS przejął ponad roku temu).
[9] „W 1943 r. powstał Włoski Korpus Wyzwoleńczy (Copo Italiano di Liberazione – CL), podporządkowany rządowi przewodzonemu przez marszałka Pietro Badoglio, który 8 września wypowiada się przeciwko III Rzeszy i oddziałom podporządkowanym Benito Mussoliniemu. Ezio Micheli wraz z towarzyszami z jednostki zostaje internowany i przewieziony do obozu jenieckiego w twierdzy Iwangorod, a następnie do twierdzy Dęblin – Irena. Tu w latach 1943-44 Niemcy założyli oflag 77 dla żołnierzy włoskich”. Szerzej patrz: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=5125&st=15
[10] Szkoła oficerska została przeniesiona z Lublina do Gryfic. Pan Bolesław (zmienił stan cywilny w 1949 roku) pozostał jednak w Lublinie. Odszedł z wojska w stopniu majora, sentyment pozostał w latach 70. Pan Bolesław był prezesem Klubu Oficerów rezerwy Frontowej Szkoły Oficerów Piechoty nr 2.
[11] Reprezentował np. województwo w 1948 roku w meczu z Radomiem. Był też mistrzem województwa w debla w 1951 roku. Na końcu kariery zawodniczej występował w barwach Ogniwa Lublin. Pan Skirmunt odnosił także sukcesy w tenisie ziemnym.