Profesor Dariusz Słapek

Kazimierz Wyczyński, trener i wychowawca młodzieży czyli „Chełm z pamięci” (kazus źródeł)

15 grudnia 2022

Z materiałów przysłanych mi przez dr. Andrzeja Krychowskiego zrodzić się miało zrazu wspomnienie o zmarłym w 2020 r. chełmskim trenerze lekkiej atletyki, Panu Kazimierzu Wyczyńskim. Przeglądając je doszedłem jednak do wniosku, że mogą się one również stać przyczynkiem do pewnej teoretycznej refleksji nad charakterem źródeł do studiów nad dziejami sportu (nie tylko regionalnego).   

W przypadku badań nad najnowszą historią sportu, tą niemal wczorajszą, jeszcze w jakiś sposób aktualną, choć powoli już wymykającą się żywej pamięci ludzkiej, ważną rolę odgrywa weryfikacja różnej proweniencji źródeł (oczywiście, dokonywana wówczas, kiedy istotnie liczba świadectw i różna ich forma dają ku temu realne, materialne podstawy). Traktują one o tych samych wydarzeniach, faktach, ludziach, ale w oparciu o wyłącznie jedno z nich wyłaniać się może nieco inny obraz poznawanej rzeczywistości niż z wykorzystaniem drugiego. Na to potencjalne zróżnicowanie (najlepiej, jeśli źródła są zgodne!) wpływa kontekst powstania świadectw, wiedza autora, czas ich wytworzenia w relacji do opisywanych zdarzeń, przeznaczenie – adresaci, choć niekiedy trudno określić i zdefiniować wszelkie czynniki, które różnicują „zrekonstruowaną” w oparciu o nie wizję przeszłości. W ich ocenie rzadko kiedy uwadze historyków wymyka się pojawiający się z jakichś powodów emocjonalny stosunek autora źródła wobec prezentowanego przedmiotu. Wówczas, zwłaszcza w biografistyce, pojawia się imperatyw obiektywizmu, konieczność, nazywając to nieco brutalnie, odarcia przekazu z towarzyszącej jego powstaniu emfazy, zachwytu, empatii etc.

Najlepiej te procedury badawcze pokazać na celowo z tego powodu cytowanych świadectwach dotyczących K. Wyczyńskiego. Istnieje poważny powód, aby poniżej przytoczony tekst autorstwa dr Andrzeja Krychowskiego zaczynał opowieść o chełmskim trenerze lekkiej atletyki. Wyjaśnia, jak się zaraz okaże, szerszy kontekst jego aktywności Wyczyńskiego. Dr Krychowski nazwał te kilka akapitów w znaczący sposób (i bardzo odpowiedzialnie!), „Chełm z pamięci”. Zostały one napisane jako „chełmski aport” (czyt. szybkie wypełnienie luki w gromadzonym materiale źródłowych) do dziejów lekkiej atletyki na Lubelszczyźnie z okazji 100-lecia Lubelskiego Okręgowego OZLA (a nie mogło być pełnych dziejów związku bez chełmskich lekkoatletów).

Uroczystości 70-lecia LOZLA, stoją obok siebie od lewej Aleksander Zdybel z „Wisły” Puławy, Lucjan Piątek oraz Andrzej Krychowski. Fot. ze zbiorów A. Krychowskiego. To prośba Lucjanna Piątka wywołała potrzebę i reakcję A. Krychowskiego – napisanie…. z pamięci historii chełmskiej atletyki.
 

Istotne, że autor, przygotowując tekst, korzystał wyłącznie z własnej pamięci, a postać K. Wyczyńskiego pojawiła się w nim wyłącznie jako element większej całości (to znaczy, A. Krychowski nie koncentrował się na osobie chełmskiego trenera i w szczególny sposób nie eksponował ani tej postaci, ani jej dokonań). Profesjonalny badacz najpewniej sięgnąłby do literatury przedmiotu (najlepiej, W. A.Kozłowski, Kultura fizyczna w Chełmie i powiecie chełmskim w latach 1944 – 2010). Wychowanie fizyczne, sport, rekreacja, wychowanie zdrowotne, Chełm 2011, s. 170-173, aby zweryfikować pamięć i odpowiedzialnie pokazać jednocześnie szerszy kontekst aktywności K. Wyczyńskiego. Z drugiej strony ów badacz w jakiś sposób docenić powinien wiarygodność przekazu, skoro autorowi przekazu nie zależało na wyolbrzymianiu zasług chełmskiego trenera, o którym pisał sine ira et studio (bez uprzedzeń). Przywołajmy jednak sam tekst (powtarzam, oparty wyłącznie na wspomnieniach jednego człowieka, ale fachowca, byłego świetnego trenera, który znał K. Wyczyńskiego!):     

            „Chełm nie ma szczęścia do sportu. A może odwrotnie. Chlubny wyjątek stanowią zapasy. Najlepiej to widać na przykładzie lekkoatletyki. W latach siedemdziesiątych minionego wieku Chełm był przez kilka lat miastem wojewódzkim. W infrastrukturze dla sportu tego nie widać. Mamy za sobą pierwszą dekadę 21 wieku, a w Chełmie nowy stadionik piłkarski okolony czterotorową bieżnią z naturalną nawierzchnią (?). Żadnych  urządzeń dla lekkoatletyki. Niewielu adeptów, zapaleńców tej dyscypliny jeździ na treningi do pustego sportowo Rejowca, albo – jak przed laty – do Okszowa na dość prymitywny stadionik przy tamtejszej Szkole Rolniczej. Chełm pozostał jednym z niewielu miast, które stadionu lekkoatletycznego nie posiada, a zawodów lekkoatletycznych w pierwszej stolicy PRL nigdy nie oglądano.  

Na początku lat pięćdziesiątych istniał (w Chełmie, dop. D.S.) Klub Sportowy „Kolejarz” z niezłą na ówczesne czasy sekcją lekkoatletyczną. Trenerem był Bogdan Szyszkowski. W prymitywnych warunkach sportu szkolnego wychował kilkoro znaczących wówczas zawodników: Danuta Sokołowska (800m), oszczepnicy Smaga i Latuszyński, młociarz Warchulski, skoczek Przychodzki oraz późniejsi trenerzy kadry olimpijskiej PZLA – Wolwowicz i Sobieszczuk. Bogdan (Szyszkowski, dop. D.S.) zmarł dość wcześnie, a „Kolejarz” zniknął z mapy sportu chełmskiego. Powstała pustka.

Po kilku latach zapełnili ją w miejscowym MKS Kazimierz Wyczyński i Lech Gębicki. Kazik był czynnym szkoleniowcem jeszcze wtedy, kiedy powstał i działał szczęśliwie krótko twór pod tytułem AZS-SZS. W Lublinie funkcjonował krótko, zgarniając potencjał lekkoatletyczny lubelskiego i chełmskiego sportu szkolnego, gdzie trener Kazimierz Wyczyński, specjalizujący się w rzutach, wychował w MKS Chełm takich zawodników jak Krystyna Delekta, mistrzyni Polski juniorek, rzucająca 1 kg dyskiem w granicach 50 m, oszczepnik Stanisław Górak – 80 m oszczepem starego typu, Eugeniusz Babicz rekordzista i mistrz Polski juniorów w pchnięciu kulą. Wszyscy byli w reprezentacji kraju w tej kategorii wiekowej. Za swoje osiągnięcia (K. Wyczyński, dop. D.S.) został nagrodzony tytułem Człowieka Chełmskiego Sportu i Krzyżem Kawalerskim OOP. Lech Gębicki odszedł z warsztatu szkoleniowego do administracji sportu wcześniej. Jego (K. Wyczyńskiego, dop. D.S.) odkryciem jest Grażyna Siewierska”.

Ten tekst – jako źródło historyczne- należałoby z pewnością opatrzyć wieloma komentarzami i uwagami. Nie ma jednak takiej potrzeby, wystarczy lektura wspomnianej wyżej książki W. A.Kozłowskiego*, aby pozytywnie zweryfikować informacje Krychowskiego na temat chełmskich lekkoatletów ze „szkoły Wyczyńskiego”. Przypomnę, że to jego postać znajduje się w centrum naszego zainteresowania i z tej perspektywy zasadniczo mniejszą rolę odgrywa wstępna część tekstu, w której dokonana została mocno subiektywna ocena infrastruktury chełmskiego sportu. Ten obraz „lekoatletycznej pustyni” nie powinien być jednak lekceważony. Znaczące wydaje się, że „powstałą pustkę” wypełnił K. Wyczyński, a zatem jego aktywność oznaczała nowe otwarcie, nową jakość w dziejach chełmskiej lekkiej atletyki. Za tym nie wyrażonym expressis verbis uznaniem autor przedstawił silne argumenty w postaci osiągnięć organizacyjnych (vide MKS) i sportowych (patrz: zawodnicy i ich sukcesy) oraz nazwijmy to „szacunku środowiska” (czego dowodem odznaczenia K. Wyczyńskiego).  Rekapitulując, ze wspomnień A. Krychowskiego wyłania się Kazimierz Wyczyński jako sprawny organizator sportu oraz efektywny trener lekkiej atletyki nie tylko w wymiarze chełmskim. Niewiele jednak dowiadujemy się o Wyczyńskim    jako człowieku, dla autora był/jest on Kazikiem, ale trudno cokolwiek budować na takim onomastycznym „akcie fraternizacji”.

*Przywołany Kozłowski, choć w jego pracy Kazimierz Wyczyński jest tylko jedną z wielu postaci chełmskiego sportu, poświęca mu relatywnie sporo miejsca. Poza detalami dotyczącym jego wychowanków autor monografii wprowadza porządek i chronologię do relacji A. Krychowskiego opartej wyłącznie na zawodnej przecież pamięci. Oto, z wyłącznie sportowej biografii K. Wyczyńskiego dowiadujemy się, że od 1 września 1960 r. był on nauczycielem wychowania fizycznego w chełmskiej Szkole Rzemiosł Budowlanych (dalsze jej nazwy to Technikum Budowlane i Zespół Szkół Budowlanych. Powołał przy niej sekcję lekkiej atletyki, w której od 1962 r. postępowała specjalizacja w kierunku konkurencji technicznych rzutowych: kula, dysk, oszczep. Zawodnicy ci startowali pod patronatem MKS, choć w grupie trenowali też zawodnicy z innych miejscowych szkół. Od 1976 r. zdobywali tytuły w zawodach rangi mistrzostw Polski i byli powoływani do kadry narodowej. W 1977 r. trener K. Wyczyński z powodów finansowych przeniósł sekcję do LKS „Agros” Chełm pod organizacyjny patronat Zarządu Wojewódzkiego W Ludowych Zespołów Sportowych. Pod koniec 1983 r. sekcja lekkiej atletyki trenera K. Wyczyńskiego zaprzestała działalności…

Nadeszła właściwa pora, aby na działalność K. Wyczyńskiego spojrzeć z innej jeszcze perspektywy. Wspomnienie o chełmskim trenerze napisane przez Panią Grażynę Siewierską-Juszczyk jest tym świadectwem, w którego niemal wyłącznym centrum zainteresowania jest postać K. Wyczyńskiego.  Pełna emocji i sentymentu relacja byłej podopiecznej daje znakomitą szansę na uzupełnienie obrazu Wyczyńskiego wyniesionego z przywołanej wyżej literatury przedmiotu i wspomnień A. Krychowskiego. Relacja ta powstała za życia trenera i jej charakter określić można jako świadectwo wywołane. Oznacza to, że autorka została poproszona o spisanie swych wspomnień, choć niektóre fragmenty sugerują, że poza własną pamięcią wspierała się także (patrz wykaz nagród) jakimiś dokumentami. Być może własne refleksje weryfikowała/rozszerzała w rozmowach z przyjaciółmi z chełmskiego okresu jej kariery. To racjonalne powody do poważnego potraktowania wspomnienia (jego uwiarygodnienia), co nie zwalnia historyka z niebezpieczeństwa literalnego traktowania tej relacji. Dzięki niej, co niesłychanie istotne, postać trenera ożywa, a „suche fakty” wypełniają emocje, uczucia, wartości, zasady etc.  

Grażyna Siewierska na zawodach (fot. za A. Kwiek, M. Powała-Niedźwiecki, Sportowe asy Lubelszczyzny, Lublin 2000).  Dr Krychowski określił ją jako „Wyczyńskiego odkrycie dla lubelskiej lekkoatletki”. Diament ten szlifował potem sam A. Krychowski.   

Cytuję z zachowaniem pisowni oryginału:

Podjęcie się pisania o Panu mgr Kazimierzu Wyczyńskim stało się trudnym wyzwaniem. Przecież znamy się prawie całe życie, wiele o sobie wiemy, a jednak … Drogę zawodową nauczyciela i trenera lekkiej atletyki prof. Kazimierz Wyczyński ulokował w chełmskiej budowlance. Współorganizował sprzęt sportowy — na początku szkoły byty tylko dwa parciane materace gimnastyczne, skrzynia, 2 pitki, drążek i stół do tenisa stołowego. Mimo trudnych warunków we wrześniu 1960 r. przy dużym zaangażowaniu pracy przez Pana Kazimierza powstał Szkolny Klub Sportowy. 

Podopieczni mgr K. Wyczyńskiego od początku byli widoczni na wszystkich imprezach organizowanych na terenie miasta i powiatu chełmskiego. W 1967 r. po zmianie lokalizacji szkoły, dzięki zainicjowaniu między innymi przez Pana Trenera rozpoczęły się prace nad budową stadionu sportowego. Po 2 latach marzenia się urzeczywistniły i oddany został do użytku młodzieży piękny stadion sportowy z pełnowymiarowa, trawiastą płytą do piłki nożnej, asfaltowym kompleksem boisk do koszykówki i piłki ręcznej, rzutniami, skoczniami i czterotorową bieżnią. Nowy obiekt stworzył doskonałe warunki do rozwoju lekkiej atletyki. Od tej pory nazwisko trenera Kazimierza Wyczyńskiego bardzo często pojawiało się przy nazwiskach zwycięzców wielu imprez krajowych i międzynarodowych. Spowodowane to było również tym, iż Pan Profesor w swojej pracy nauczyciela i trenera wykazywał się ogromnym zaangażowaniem i dokładnością. Również swój czas prywatny

często zostawiał na stadionie, siłowni czy sali gimnastycznej. Żył i nadal żyje sprawami swoich dawnych zawodników.  

Dzięki swojej pracowitości i talentowi trenerskiemu może się pochwalić dużą ilością odznaczeń i nagród: Medal Komisji Edukacji /14.X.1983 r./; Medal 40-lecia Polski Ludowej /VII.1984r./, Medal za Zasługi w rozwoju sportu szkolnego, z okazji 20-lecia, 25-lecia i 30-lecia Szkolnego Związku Sportowego; Medal Honorowy za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego, Złoty Krzyż Zasługi /VII. 1980 r/. Nagroda Ministra Oświaty i Wychowania — stopnia pierwszego za wybitne osiągnięcia w pracy dydaktyczno-wychowawczej, -pierwsza w 1972 r. /zespołowa/ -druga w 1978 r. /indywidualna/ Brązowa…Srebrna…Złota Odznaka ,,Zasłużony Działacz Kultury Fizycznej” w latach 1972,1978,1986, Krzyż Kawalerski — Polonia Restituta 1987r. Tytuł ,,Człowieka chełmskiego sportu” nadany przez Prezydenta Miasta Chełm 2008r. Laureat Honorowej Trybuny najlepszych trenerów wychowawców młodzieży — w uznaniu osiągnięć w pracy ideowo — wychowawczej w sporcie kwalifikowanym woj. Lubelskiego / VI.1975 r/.

Nasz Pan Profesor — tak należy tytułować Pana Kazimierza Wyczyńskiego – był przy nas – swoich uczniach i zawodnikach zawsze bardzo blisko. Zwykle otoczony wianuszkiem młodzieży, która chętnie wsłuchiwała się w cenne rady i wskazówki dotyczące ich konkurencji technicznych (rzut dyskiem, rzut oszczepem czy pchnięcie kulą). W sposób dla siebie charakterystyczny, czyli bardzo spokojny, dokładny, wprowadzał Pan Trener swoich zawodników w trudne arkana rzutów. Poza ogromną merytoryczną wiedzą Pan Profesor posiada umiejętność, która zjednuje Mu ludzi. Potrafi słuchać. Nasz Pan Profesor zawsze znajduje czas dla każdego na zapytanie —, a co u ciebie słychać, no powiedz — jak żyjesz?”. Ta bardzo cenna cecha charakteru decyduje o naszych wzajemnych relacjach.

Zaangażowanie w życie swoich zawodników zrodziło pomysł u Pana Trenera zorganizowania nad Jeziorem Białym w 1991 r. spotkania. Na zaproszeniach widniał napis, 30-lecie Chełmskiej Grupy Miotaczy”. Motywacja znamienita. Jakież niesamowite były chwile samego spotkania, rozpoznawania się. A jaki szczęśliwy i uśmiechnięty był Nasz Profesor. Wielu z nas nie widziało się od czasu ukończenia szkoły średniej. I zapewne, gdyby nie wspaniała inicjatywa naszego Profesora, nie spotkalibyśmy się już. Poprzyjeżdżali sportowcy z najdalszych stron — dla Pana Profesora, nie – dla Kazia, bo muszę dodać, że wszyscy dostąpiliśmy przyjemności mówienia do Pana Profesora po imieniu. Odtąd stał się jeszcze bardziej naszym Kaziem. Oczywiście, Pan Trener zadbał o atrakcje sportowe, o element dreszczyku — rywalizacji sportowej. Przywiózł oszczep, dysk, kule. I na polanie leśnej odbyły się zawody sportowe z udziałem znakomitych sportowców. Była przednia zabawa, chociaż rywalizacja przypominała tę prawdziwą stadionową. Od tego czasu nasze spotkania jesienne nad Jeziorem Białym stały się rytuałem, potrzebą.

I tak dzięki kolejnej inicjatywie Pana Prof. Wyczyńskiego wiele lat po ukończeniu szkoły mamy ze sobą kontakt i chęci spotykania się. Te spotkania powodują choć na krótko odpłynięcie do tamtych młodych, radosnych i beztroskich szkolnych lat. Każde nasze spotkanie przesączone jest wspomnieniami, anegdotami. Ciągle dużo różnych zdarzeń pamiętamy z tamtego okresu.

Miałam przyjemność i niekłamany zaszczyt uczyć się w szkole i uczestniczyć w zajęciach sportowych w czasach, w których i Pan Trener Kazimierz Wyczyński być czynnym nauczycielem i trenerem. Chociaż wyczynowo uprawiałam sprint, to jednak od zawsze byłam zaprzyjaźniona z grupa miotaczy.

                                                                  Grażyna Siewierska-Juszczyk

Lublin 1982 r. Stanisław Maciaś, prezes LOZLA przekazuje pamiątkowy puchar w związku z zakończeniem kariery sportowej Pani Grażyny Siewierskiej-Juszczyk, startowała też w barwach AZS Lublin, reprezentantka Polski w kategoriach juniorskiej i młodzieżowej (fot. z archiwum A. Krychowskiego). Jej największe sukcesy to, złoty i srebrny medal Mistrzostw Polski Juniorów w 1972 i w 1973 r., brązowy medal Mistrzostw Europy Juniorów w Duisburgu w 1973r., brązowy medal Mistrzostw Polski Seniorów w Poznaniu w 1979 r.

Po tej relacji widać nie tylko postać, widać też osobowość Wyczyńskiego. Trudno zakładać, iżby obraz wyniesiony z podobnych, pełnych wobec trenera entuzjazmu i szacunku źródeł wyglądać mógł inaczej. Stąd weryfikowanie takich wspomnień nie ma większego sensu i znaczenia. Warto jeszcze tylko dodać, co ważne dla wartości relacji i ciepłego obrazu Wyczyńskiego także, autorka tych wspomnień nie była miotaczką….

 I wreszcie jeden jeszcze rodzaj źródła, pośmiertnego wspomnienia, nie zaś klasycznego nekrologu (co ważne), opublikowanego w jednym z Biuletynów Informacyjno Szkoleniowych Lubelskiej Unii Sportu z 2021 r. Jego autorem jest ……… Różni się od klasycznego nekrologu tym, że opiera się raczej na zbiorowej pamięci (brak znaczących dat, chronologii bezwzględnej relacji) niż analizie i weryfikacji oficjalnych dokumentów. Jest jednak reasumpcją całego życia, nie zaś etapów aktywności Zmarłego. Stąd wnosi do wiedzy w tym zakresie nowe informacje o ostatnich latach bodaj już poza sportowego życia Wyczyńskiego.  Nie ma w tym tekście emocji, widać jednak w nim szacunek i estymę wobec Zmarłego.   

Z opóźnieniem dotarła do nas wiadomość, że odszedł z naszego środowiska trener Kazimierz Wyczyński. Zmarł 15.02 2020 r. Jego życie zawodowe było do końca związane z Zespołem Szkół Budowlanych w Chełmie, miejscowym MKS i chełmskim sportem młodzieżowym. Jego inicjatywą było powstanie przy szkole stadionu, spełniającego potrzeby sportu młodzieżowego. Zajmował się rzutami. Był trenerem skutecznym i pełnym empatii, lubiany i szanowany przez młodzież Do wyróżniających się wychowanków należeli mi.in. Stanisław Górak, medalista Uniwersjady w latach 70-tych, juniorka Krystyna Delekta, która rzucała dyskiem (wówczas 1 kg) ponad 50m. Była reprezentantką i medalistką MP juniorów. Eugeniusz Babicz – rekordzista Polski juniorów w pchnięciu kulą. Po przejściu na emeryturę (albo rentę?) w latach osiemdziesiątych wyjechał na kilka lat za granicę. Po powrocie do pracy szkoleniowej już nie wrócił. Efekty jego pracy były doceniane przez władze lokalne i państwowe. Kazimierz Wyczyński był wielokrotnie wyróżniany i odznaczany.  Między innymi otrzymał tytuł „Człowieka chełmskiego sportu”, Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Polonia Restituta.  (pisownia oryginału)

Kazimierz Wyczyński, co wynika z analizy różnych pod kilkoma względami źródeł informacji, był trenerem lekkiej atletyki, którego aktywność w Chełmie (szersza i lepiej znana) i Lublinie przyniosła dobre efekty w postaci dość licznych sukcesów jego wychowanków na ogólnopolskich arenach zmagań. W pamięci swych uczniów pozostał jako przyjazny i serdeczny wychowawca, którego mocno interesował los jego podopiecznych. Nawiązywał z nimi trwałe emocjonalne kontakty. Zakładać należy, że mogły mieć one wpływ na osiągane wspólnie rezultaty sportowe.   

Na koniec pozostaje jeszcze inna, nieco smutna, a raczej wymagająca pewnych działań refleksja. Oto o źródłach stanowiących podstawę do tworzenia trenerskich biografii (nie tylko zresztą trenerskich) powiedzieć można, że te natury archiwalnej mają zwykle charakter rozproszony. Poza wspomnieniami w zasadzie brakuje materiałów o charakterze syntetycznym, dającym holistyczny obraz całego, nie tylko sportowego życia poznawanej osoby. Doceniajmy zatem ten właśnie gatunek źródeł! Najlepiej czynić to apelując ciągle o to, aby ludzie sportu pisali, wspominali, relacjonowali etc. Ułatwi to znakomicie pracę profesjonalnym historykom. Da im do ręki wspaniałe narzędzia, a autorom wspomnień dostarczy wiele satysfakcji. Najbardziej spektakularnym argumentem za rolą wspomnień w biografistyce sportowej niech będzie dość miałki efekt poszukiwań informacji na temat Kazimierza Wyczyńskiego w źródłach drukowanych, w cennym skądinąd Sprawozdaniu z działalności Klubu Środowiskowego SZS AZS w Lublinie za lata 1974-1975, Lublin 1976.

182949-sprawozdanie-szs-azs-lublin-1974-1975_ocred-okladka

O czym informuje nas ten dokument: o tym, że Wyczyński, jako trener II klasy, był w kadrze szkoleniowej Związku do 31 stycznia 1976 r., pod jego skrzydłami ćwiczyło 12 zawodników (s. 9, 16, 19, 20), a w lipcu 1975 kierował zgrupowaniem 37 lekkoatletów w Lublinie. Trochę mało jak na zamiary napisania pełnej biografii!!!

Dariusz Słapek

Zobacz także: