Dariusz Słapek

Jan, Łukasz i proporczyk Akademickiego Zrzeszenia (!?) Sportowego.

19 sierpnia 2020

Na początku lipca tego roku miałem przyjemność rozmowy z Panią mgr Renatą Lesiakowską, studentką studiów doktoranckich prowadzonych w Instytucie Historii UMCS. Rozmowa dotyczyła Dni Historyka, organizowanej przez Instytut cyklicznej imprezy popularyzującej historię, ale pojawiły się w niej również akcenty sportowe. Oto na moim biurku znalazł się przyniesiony przez Panią Renatę proporczyk sygnowany przez AZS Lublin, a datowany (najpewniej) na rok 1954.

Liczący kilkadziesiąt lat artefakt (stuknęła mu prawie 70-tka!) wzbudził moje zainteresowanie choćby z racji zawodowych zainteresowań – kierowanie projektem „Wirtualne muzeum AZS”, w efekcie którego powstała też monumentalna praca pt. „Sport, co „Gryfa” wart! Akademicki Związek Sportowy 2017 – 2019″, Lublin 2019. Kierowane do darczyńcy (serdeczne dzięki!!!) pytania dotyczyły zwłaszcza pochodzenia „znaleziska”. Odpowiedź uzyskałem kilka dni później w liście napisanym do mnie przez synów Pani Renaty, Jana i Łukasza Lesiakowskich. Z racji tkwiących w tej relacji zasad i wartości (szacunek dla przeszłości, patriotyzm lokalny etc.) warto przytoczyć ją w całości:

„Proporczyk AZS (Akademickiego Związku Sportowego) z 1954 roku przyniosła nam Babcia, ponieważ myślała (słusznie), że może nas nim zainteresować. Dostała go od swojej koleżanki, która – przeprowadzając się – znalazła na strychu różne stare rzeczy, należące do jej męża, pana Janusza. Tata pana Janusza działał na rzecz lubelskiego sportu, dowiedzieliśmy się, że m.in. pomagał w latach 50., a może nawet 40. w początkach lubelskiego żużla. Z zawodu był mechanikiem i prowadził warsztat motoryzacyjny, który od kilku pokoleń działał w Kozim Grodzie.

Proporczyk włożyliśmy najpierw do skrzynki, w której przechowujemy stare rzeczy z Lublina, a mamy tego w domu sporo, jak również książek o historii miasta. Ale potem mama spytała, czy nie chcielibyśmy go przekazać do muzeum, ponieważ taki proporczyk łatwo się zniszczy, a w muzeum będzie cenną pamiątką, którą może obejrzeć wiele osób. Czuliśmy się bardzo dumni, gdy dowiedzieliśmy się, że będzie wartościową pamiątką związaną z AZS w zbiorach Lubelskiego Centrum Dokumentacji Historii Sportu, i że jego historię będą mogli poznać internauci”.

Postawa Jana i Łukasza bez wątpienia zasługują na pochwałę i naśladownictwo! Nie ma na to wpływu kondycja znajdującego się w dość złym stanie proporczyka (rozdarcia i drobne zabrudzenia) oraz fakt, że należy on do relatywnie licznych powojennych artefaktów promujących aktywność AZS. Jego wartość historyczna wymaga jednak pewnego wyjaśnienia, które pożyteczne okaże się nie tylko dla młodych (Jana i Łukasza) entuzjastów lubelskiego sportu, ale i wszystkich amatorów jego akademickiego wymiaru. Otóż w 1954 akronim AZS rozwijano zupełnie inaczej niż zwykło się to czynić przed 1949 i po 1956 roku.

Powody wyjaśniamy na łamach przywołanej wyżej książki: (s. 162-163) „W kwietniu 1949 r., w ramach stalinizacji polskiego sportu, AZS połączono z Akademickim Związkiem Morskim i Sekcją Sportową „Bratniej Pomocy”, tworząc Akademickie Zrzeszenie Sportowe. Jednocześnie w miejsce dawnej Centrali AZS utworzono Zarząd Główny, przenosząc siedzibę z Krakowa do Warszawy. Dla niezorientowanego kibica nic się nie zmieniło – pozostał ten sam skrót nazwy organizacji, takie samo godło i barwy klubowe. Organizacja zatraciła swój wybitnie społeczny i demokratyczny charakter. Na czele zarządów okręgowych zrzeszenia postawiono działaczy pochodzących z mianowania, a nie z wyboru. W AZS przeprowadzono czystkę, usuwając „elementy reakcyjne”. Na ich miejsce kierowano działaczy ZMP. Nakazano łączyć działalność sportową z pracą ideologiczną. Zmieniono strukturę organizacyjną ukształtowaną w okresie międzywojennym. Podstawową jednostką organizacyjną stały się koła uczelniane AZS (tworzone przy całej uczelni lub przy poszczególnych wydziałach), które zajmowały się głównie sportem masowym, ale prowadziły też sekcje sportu wyczynowego. (…) Jednym z głównych celów AZS miało być „umasowienie” sportu w środowisku akademickim (…) oraz prowadzenie „świadomej i ciągłej pracy ideologicznej”. Członkowie AZS byli zobligowani do brania udziału w różnego rodzaju propagandowych zawodach czy też pochodach pierwszomajowych. Odbywał się także proces „czyszczenia” szeregów organizacji z „elementów reakcyjnych”. Dbano o poprawę składu socjalnego działaczy AZS poprzez zwiększenie liczby osób o pochodzeniu robotniczo-chłopskim” (s. 174). Dopiero (s. 163) „przemiany polityczne w wyniku „polskiego października” 1956 roku, prowadzące do liberalizacji systemu władzy komunistycznej w Polsce, znalazły swoje odbicie także w sporcie. 1 marca 1957 r. odrodził się Akademicki Związek Sportowy jako organizacja o szerokim zakresie autonomii”.

Powyższy cytat rozwiązuje kwestię obowiązującej w roku 1954 nazwy Związku/Zrzeszenia. Na awersie proporczyka pojawia się jednak dość intrygujący napis: „KLUB UCZELNIANY AZS LUBLIN” (rozdzielające dwa człony napisu godło UMCS i niebieska [pierwotnie granatowa!] barwa rewersu wskazują natomiast proweniencję artefaktu). Budzi on spore zdziwienie, skoro – patrz wyżej – „Podstawową jednostką organizacyjną stały się koła uczelniane AZS”. Jeśli proporczyk istotnie powstał w 1954 roku, to uchybienie/błąd w zakresie aktualnej wtedy struktury AZS nie może być tłumaczone powolnym przyswajaniem przemian organizacyjnych, które zaczęły się przecież 5 lat wcześniej. Być może, to tylko hipoteza, proporczyk powstał później, po powrocie do starej nazwy
i tradycyjnej struktury AZS (z klubami uczelnianymi). Skoro jednak proporczyk czcił 10- lecie AZS w UMCS (1944-1954), to logicznym wydaje się datowanie jego powstania na rok tego jubileuszu. Wobec tego zakładać też można, że proporczyk powstał w 1954 r., czcił dziesięciolecie AZS w UMCS, a zatem  „uchwycił” ówczesną (z 1944) strukturę Związku.

Prawdy dociec trudno, ale z pewnością próby jej ustalenia odsłaniają ciekawy epizod działania AZS UMCS. A wszystko to dzięki Janowemu i Łukaszowemu poszanowaniu dla tradycji i przeszłości swej małej ojczyzny. Serdeczne dzięki raz jeszcze!

Dariusz Słapek

Zobacz także: